W ciągu ostatnich kilku lat firmy konsultingowe (takie jak Deloitte, PwC, McKinsey, Accenture i inne) zaczęły mocno inwestować w kompetencje kreatywne i te związane z designem, w większości przypadków przez zakup małych, niezależnych agencji lub studiów projektowych. Jak na razie ciągle nie jest pewne, czy takie połączenie kultur i zespołów różnych organizacji się powiedzie, i czy firmy konsultingowe będą w stanie konkurować z agencjami i wyjść na zero na tym biznesie. Ale dlaczego w ogóle próbują to robić? Czy konsulting nie oznacza większych pieniędzy za godzinę, niż projektowanie czy reklama?
Powodem jest, jak mi się wydaje, to że firmy konsultingowe zdały sobie sprawę z tego, że nie mają żadnego realnego wpływu na customer experience. Odpowiadają za to agencje, które tworzą kampanie, zarządzają kanałami social media, projektują i wdrażają cyfrowe produkty dla swoich klientów, i tak dalej. A to oznacza bardzo ważne miejsce w nowym cyfrowym świecie ekonomii doświadczeń, gdzie każdy chciałby być.
Oczywiście, kontratakując, agencje digital zaczęły oferować coraz więcej usług konsultingowych w obszarach, gdzie mają olbrzymie doświadczenie: projektowanie cyfrowych produktów i tworzenie innowacji, digital marketing, technologia, transformacja cyfrowa, start-upy jako usługa, itd.
Trzecim graczem w grze są software house-y (przynajmniej w Polsce), które zaczynają inwestować coraz mocniej w usługi związane z designem.
Widziałem wiele prezentacji autorstwa firm, takich jak te wymienione powyżej, i w większości z nich można znaleźć jakąś wersję poniższego diagramu (pojawia się on też w tym artykule w Adweek):